wtorek, 21 lutego 2012

"Open up, 
Open up your heart to me now,
Let it all come pouring out,
Theres nothing I can't take."



Andi usiadł obok mnie, podając mi piękną filiżankę z gorącą czekoladą. Zaraz obok kakao, jest to mój ulubiony zimowy napój. Za oknem padał gęsty śnieg. Uliczki oświetlały liczne latarnie, co tworzyło niezwykły klimat. Upiłam trochę czekolady- była naprawdę pyszna! Chyba najlepsza, jaką do tej pory piłam.. Andreas popatrzył na mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Ja również nie mogłam się powstrzymać.. Dokładnie w ten sam sposób patrzyliśmy na siebie pod skocznią. Teraz również wydawało mi się, że istniejemy tylko my, nikt więcej się nie liczy. Lekko się do niego uśmiechnęłam, po czym upiłam kolejny łyk ciepłego napoju.
-Nie jesteś z Austrii, więc skąd pochodzisz? Świetnie mówisz po angielski, ale masz jakiś obcy akcent..- zapytał zaciekawiony.
- Jestem Polką. Przyjechałam tutaj ze znajomymi na ferie. Chcemy się trochę oderwać od szkolnej codzienności, a Innsbruck to piękne i magiczne miejsce- idealne na zimowy, aktywny wypoczynek.- powiedziałam, patrząc na niesamowity krajobraz na oknem.
- Ooo! Uwielbiam Zakopane! Tam jest taka cudowna atmosfera! Wszyscy skoczkowie lubią skakać na tamtejszej skoczni. Polacy są niezwykle sympatyczni i gościnni. Pamiętam, jak pewnego zimowego dnia wybraliśmy się z Martinem na spacer po górach. Nic nie wskazywało na to, aby miała rozpętać się prawdziwa śniegowa wichura. Jednak po dwóch godzinach wędrówki, kompletnie zabłądziliśmy. Nie widzieliśmy nic poza gęstym śniegiem! Nagle Koch zauważył jakieś światło. Na początku myślałem, że coś mu się przywidziało. Często widzi różne dziwne rzeczy, kiedy się boi.. To bardzo wrażliwy chłopiec. Okazało się jednak, że jest to dom wiekowego małżeństwa. Zapukaliśmy, prosząc o możliwość przeczekania u nich zawieruchy. Oczywiście zgodzili się, częstując nas różnymi pysznościami. W międzyczasie przyszli do nich synowie ze swoimi żonami, którzy postanowili urządzić małą, góralską imprezę. Tańczyliśmy, piliśmy jakiś alkohol, którego nazwy nie pamiętam (!) i śpiewaliśmy- po takiej ilości alkoholu nawet Austriacy potrafią wyśpiewywać góralskie pieśni.- opowiadał, przywołując pozytywne wspomnienia.
- Obawiam się, że tego alkoholu nie znajdziesz na sklepowych pułkach.- zaśmiałam się, znając sposób przyrządzania tajemniczego trunku. Zabawną rozmowę przerwał nam dźwięk mojego telefonu.
- Przepraszam. To moja przyjaciółka Julka. Muszę odebrać.- wytłumaczyłam Kofiemu, odbierając telefon.
- Jasne. Nie krępuj się.- odpowiedział, uwydatniając swoje idealne, białe zęby w słodkim uśmiechu.
- Lena?! Gdzie ty do jasnej cholery jesteś?! Za 15 min. będą sprawdzać pokoje! Musisz być na miejscu, bo inaczej będziemy mieć niezły przypał i to w pierwszy dzień obozu! Widzę cię tutaj za kilka minut!- powiedziała, a właściwie wykrzyczała Julka.
- Andi bardzo cię przepraszam, ale muszę wracać do hotelu. Jestem tutaj na obozie snowboardowym. Cała grupa o 23:00 musi być już w swoich pokojach, bo inaczej możemy mieć kłopoty. Muszę się spieszyć! Mam jakieś 15 min. na dotarcie do mieszkania! Bardzo dziękuję za miły wieczór.- wytłumaczyłam, wstając z sofy.
- Zaczekaj! Odprowadzę cię. Przecież nie pozwolę ci o tej porze wracać samej do hotelu.- powiedział, zakładając czarną kurtkę.
- Tym razem mi nie uciekniesz.- dodał, dumny ze swojej decyzji. Uśmiech nie schodził mu z twarzy przez cały wieczór. Jedynie co jakiś czas zmieniał swój wyraz. Czasami był dziecięcy i niewinny, innym razem słodki i romantyczny, albo speszony i nieśmiały. Jednak ani razu nie zauważyłam tzw. „uśmiechu na Gregorka”. Andi był jego totalnym przeciwieństwem i to, nie ukrywając, bardzo mi zaimponowało.
Próbowaliśmy jak najszybciej dostać się do hotelu. Biegnąc po chodniku, poślizgnęłam się na warstwie lodu i z całym impetem walnęłam o twardy grunt. Kofi strasznie się przestraszył. Nie wiedziałam, że aż tak się zdenerwuje. Przecież to był zwykły upadek. Jednak po kilku sekundach wybuchłam gromkim śmiechem, co definitywnie rozwiało wszelkie obawy Andiego cd. stanu mojego zdrowia. Tu i ówdzie mnie trochę bolało (bardziej ówdzie), ale nie przejęłam się tym za bardzo. Kofi podał mi rękę, aby pomóc mi wstać z tego felernego chodnika. Musieliśmy zwiększyć tępo. Kolejne sekundy i minuty mijały.. Mijaliśmy mnóstwo maleńkich uliczek i pięknych kamienic, z których zwisały bajeczne sople lodu.
- Wreszcie jesteśmy na miejscu.- powiedziałam, sapiąc niczym mój 80-letni nauczyciel informatyki po wypaleniu paczki papierosów.
- Masz jeszcze 5 minut- idealnie!- stwierdził o wiele mniej zdyszany i dumny z siebie skoczek.
- Jeszcze raz dziękuję za świetny wieczór i pyszną czekoladę.- uśmiechnęłam się słodko, nerwowo zerkając na zegarek.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać na tym mrozie. Mam nadzieję, że zechcesz się ze mną jeszcze umówić. Bardzo chciałbym cię bliżej poznać. Wydajesz się być niezwykłą dziewczyną i zapewne taka właśnie jesteś.- powiedział patrząc prosto w moje oczy. Miałam ochotę poprosić go o to, aby powtórzył wszystko jeszcze raz, ale przecież nie miałam na to czasu.
- Z chęcią..- tylko tyle udało mi się wydobyć z mojego gardła. Byłam totalnie zaskoczona tą propozycją.
- Mogłabyś zapisać mi w telefonie twój numer albo adres maila?- zapytał, podając mi najnowszego iPhone’a.
- Jasne.- zapisałam oba (tak na wszelki wypadek).
- Teraz muszę już biec do pokoju. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.- powiedziałam na pożegnanie.
- Do zobaczenia niedługo.- odpowiedział wiecznie uśmiechnięty Andi.

                             *  *  *
I czwarty rozdział za mną.. Mam nadzieję, że się wam podoba :) a tak btw to trzymajmy kciuki za austriacki team podczas MŚ w Lotach! Oby okazali się być w szczytowej formie :)

3 komentarze:

  1. Iskrzy i to mocno :D Kocham tego twojego opowiadaniowego Andreasa, jest taki uroczy... ach! chcę takiego! :)
    Lubię jaki piszesz, wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tym razem mi nie uciekniesz" Aaaaa wielbię to zdanie! Amazing! Ech ten Andi. Całkowite przeciwieństwo Gregusia... dobrze, że nie jest nim - nie poradziłby sobie ze swoim pięknem! :D
    Wiesz, że Cię uwielbiam, więc pisz i się nie złośc :D xd

    OdpowiedzUsuń