“Take me somewhere I don’t know,
Watch all the people down below,
We’ve got all the time in the world.”
We’ve got all the time in the world.”
-Lena, czy ty sobie żarty robisz?!- tymi właśnie słowami obudziła mnie tego ranka mama.
-Za godzinę musisz być już na dworcu!- dodała z oburzeniem.
Wyskoczyłam z łóżka, jak poparzona i pobiegłam pędem do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi jedynie 15 min. Następnie założyłam ulubione dżinsy, ciepłą bordową bluzę z kapturem i zeszłam do kuchni na śniadanie. Całe pomieszczenie pachniało omletem, który by the way wprost uwielbiam, więc zabrałam największą porcję i usiadłam obok mamy. O 7:55 byłam już na dworcu, na którym od kilku minut czekała na mnie Julka.
-Hej kochana! Gotowa na przygodę życia?- przywitała mnie przyjaciółka.
-Hejo! Oczywiście, że tak! Ahhh obóz w Austrii- jestem pewna, że będziemy się świetnie bawić.- odpowiedziałam podekscytowanym głosem.
-To oczywiste! Chodź, zaraz odjeżdżamy!- krzyknęła Julka, chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę autokaru.
Po sześciu godzinach byłyśmy już na miejscu. Całą drogę rozmawiałyśmy o planach dotyczących tego dwutygodniowego wyjazdu. Ze słów Julki wynikało, że ma „genialny” plan zeswatania mnie z jakimś idealnym Austriakiem. Nie kryła nadziei, że wreszcie uda mi się zapomnieć o tym żałosnym trzecioklasiście, który zdradził mnie ze swoją byłą. Wraz z nami na obóz pojechali nasi znajomi z tego samego miasta. Wśród nich był również chłopak Julki- Ksawery. Oboje już od dawna marzyli o wyjeździe w miejsce, gdzie mogliby spędzić trochę czasu sam na sam. Magiczna atmosfera Alp z pewnością sprzyja zakochanym..
-Jejku, jak tu jest pięknie!- powiedziałam z niekrytym zachwytem na twarzy, podziwiając cudowne zarysy Alp.
-O jaaa.. Czuję się jak Łucja w Narni: po prawej stronie stoi moja Zuzanna, a po lewej Książe Kaspian.- po tych słowach cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
Otwierając drzwi do naszego mieszkania, Julka krzyknęła podekscytowana, niczym dziecko, które właśnie dostało nowe klocki lego:
-Ja biorę łóżko pod oknem!
-Niech Ci będzie.. Popatrz, mamy balkon i to z widokiem na..- umilkłam pod wrażeniem tego, co zobaczyłam.
-Z widokiem prosto na skocznię! Czy ty potrafisz sobie wyobrazić, że to właśnie tutaj skaczą tacy skoczkowie, jak Tomas Morgenstern, Martin Koch, Gregor Schlierenzauer, czy Adi Kofler?! Proszę chodźmy tam dzisiaj po kolacji!- powiedziałam z błagalnym głosem i oczami niczym Kot ze Shrek’a.
-Spoko. Możemy iść. Przy okazji wycharczymy dla ciebie jakiegoś przystojnego Austriaka.- pokiwała głową, na której zarysował się wszystkim znany, nikczemny uśmiech a la Julka.
Mimo tego, że na kolację było pyszne spaghetti z sosem serowym, nie zjadłam zbyt wiele, natomiast Julka wręcz przeciwnie. Chyba specjalnie chciała wystawić moją cierpliwość na próbę.. Rozumiem, że mogła być głodna, ale byłabym wdzięczna, gdyby darowała sobie tą dokładkę. . Po 30 min. czekania na tego głodomora, mogłyśmy wyruszyć w drogę.
Skocznia z bliska zrobiła na mnie niesamowite wrażenie! Stojąc tuż pod nią, zaczęłam przypominać sobie ostatnie zawody Pucharu Świata w Innsbruck’u: pierwsze miejsce- Andreas, drugie- Gregor; oboje pochodzą właśnie z tego miasta. To chyba prawda, że „u siebie” skacze się najlepiej. Wspomnienia przerwał mi nagle krzyk Julki:
-ONI tutaj są! Cała austriacka drużyna ma teraz trening! Możemy do nich podejść! Tam jest zaledwie garstka ludzi!
-Kochana przystopuj troszkę. To świetnie, ale raczej wątpię, żeby chcieli z nami rozmawiać. Pewnie wszyscy narzucają się im z prośbami o autografy i słitaśne focie.- zgasiłam jej entuzjazm.
-Nie gadaj tyle, tylko tam choć! Właśnie skoczył Zauner! Idziemy mu pomachać!- szarpnęła mnie za rękę i już kilka sekund później stałam obok tego sympatycznego skoczka.
Oczywiście pomachałyśmy mu, życzliwie się do niego uśmiechając. David zauważył nasze starania i odwzajemnił uśmiech. Julka niemal skakała z radości wyczekując na kolejnego Austriaka, a był nim wszystkim znany Schlieri- sportowiec, na którego widok mdleją wszystkie kobiety (przynajmniej tak mu się wydaje). Po oddaniu świetnego skoku, zdjął swój legendarny szaro-niebieski kask z napisem „Red Bul” i poprawił lśniące włosy. Jego ironiczny uśmiech wydawał się mówić: „Yeah! Who’s the boss?! I AM!!!”. Oczywiście, na żadny miły gest z jego strony nie mogłyśmy liczyć. Przeszedł obok z niewzruszoną miną leadera. Następny był Andreas. Jego wynik niezwykle mnie ucieszył, bowiem skoczył trzy metry dalej, niż Gregor. Szkoda, że nie widzieliście miny Schlierenzauer’a! Niezapomniany widok! Zgromadzeni pod skocznią fani zaczęli krzyczeć coś po niemiecku (fajnie, że zrozumiałam). Kofi podszedł do barierki, przy której stali wszyscy zebrani tam ludzie. I właśnie wtedy po raz pierwszy spojrzałam mu w oczy. Nigdy wcześniej nikt na mnie tak nie patrzył, jak On tego wieczoru. Przez te kilka sekund nie widziałam nikogo, poza nim. Nikt więcej się nie liczył. Krzyki i wrzawy fanów ucichły. Czułam tylko gwałtowne bicie mojego serca. Ogarnęło mnie ciepło- ciepło jego spojrzenia..
Jaj, nie lubię Zaunera. Nawet nie wiem dlaczego, no ale... :d
OdpowiedzUsuńKurczę, muszę ci powiedzieć, że fajnie piszesz :D Podoba mi się twój styl, taki przyjemny :)
Pierwsze co to Julka. Lubię jak jakaś bohaterka ma tak na imię ;)
Drugie co to Boss Schlierenzauer, który zachowuje się, no cóż, tak jak ja sobie go wyobrażam :D
Trzecie co to końcówka! Bożee, jaka tajemnicza! Nie no, płakusiam, że nie ma niczego dalej. Chcę wiedzieć, co dalej. Noo!
Wzbudziłaś moja wielka ciekawość :d
Więc się nade mną zlituj i szybko dodaj następny rozdział, o którym masz mnie poinformować! :)
Jak zwykle miałam coś jeszcze napisać, ale zapomniałam co :<
A już wiem, lubie w opowiadaniach to, że rzeczy z pozoru rzadko spotykane, moze nawet nieco niemożliwe w opowiadaniach stają się takie naturalne i... i aż człowiek wierzy, ze takie cos może się mu zdarzyć :) Dlatego ja też mam nadzieję na taką wycieczkę do Austrii i spojrzenie w oczy Koflera :D
{smskak] i reszta hołoty :p
Dzięęękuje :) w piątek postaram się dodać kolejny rozdział. Schlieri bossem był, jest i już chyba na zawsze nim pozostanie ;D taki jego urok..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWhen the dreams come true <3
OdpowiedzUsuńżyczę Ci tego !!!
rozdział jest fantastyczny!!!! Wyważanie słowa ,tak żeby trzymąć w napięciu masz ze krwi kochana :*