“Hear this voice from deep inside
It's the call of your heart
Close your eyes and you will find
The way out of the dark”
It's the call of your heart
Close your eyes and you will find
The way out of the dark”
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=1UUYjd2rjsE
Julka „pochłonęła” obiad w ekspresowym tempie. Była
niezwykle przejęta zbliżającą się imprezą. Nie dość, że ze szczegółami
zaplanowała własny strój na tą okazję, to określiła jeszcze swoje wymagania
względem Ksawerego, który ze spokojem wysłuchał jej długiego monologu na temat
kolorów pasujących do jego karnacji. W niektórych momentach trudno było
powstrzymać się od śmiechu, widząc przestraszone, błękitne oczy chłopaka.
Najwidoczniej lawendowa koszula nie była w jego typie.. Julka jednak nie miała
zamiaru się poddawać. W końcu zawarli kompromis- Ksawery zgodził się na ciemne
dżinsy i koszulę w niebieską kratkę.
Nie trudno było się
domyślić, że Julka jako pierwsza zarezerwuje łazienkę na kolejne kilkadziesiąt
minut (nie określiła dokładnie, ile czasu zajmie jej „robienie się na bóstwo”).
Ja tymczasem postanowiłam trochę poleniuchować, kładąc się na mięciutkim łóżku.
Pod ręką miałam akurat „Mansfield Park”, więc pomyślałam, że to dobry czas na
przeczytanie kolejnego rozdziału. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk
przychodzącej wiadomości. „Zapomniałam wczoraj zadzwonić do rodziców! Pewnie to
mama wysłała mi karcącego sms’a.”- pomyślałam, wyciągając telefon z kieszeni.
Jednak nie była to wiadomość od rodziców, lecz od pewnego miłego skoczka,
którym (o dziwo) nie był Andi.
„ Hej. Tu Thomas.
Chciałbym z Tobą porozmawiać. Dzisiaj. Zadzwoń, kiedy będziesz miała chwilkę.
Dziękuję za pozdrowienia. Do usłyszenia wkrótce.”- szczerze mówiąc, trochę
zdziwiła mnie treść tego sms’a. Postanowiłam jak najszybciej do niego zadzwonić
i dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi. Rozmawialiśmy ponad 20 minut. Nie była
to łatwa konwersacja. Odkładając słuchawkę miałam w głowie kompletny mętlik. Do
końca nie wiedziałam, co On właściwie chciał mi powiedzieć. Próbował w
delikatny sposób dać mi do zrozumienia, że Kofi ma dziewczynę i powinnam
traktować naszą rozpoczynającą się znajomość zupełnie niezobowiązująco. Z
drugiej strony mówił o tym, jak wspaniałym człowiekiem jest Andreas i jak wiele
potrafi zrobić dla osób, na których mu zależy. Powiedział również, że nie chce
się do niczego wtrącać, ani dawać mi żadnych rad, a jedynie poinformować mnie o
tym, jak wygląda sytuacja pomiędzy nim a Kirjam, ponieważ według niego
zasługuję na szczerość. Kilka razy powtarzał, że Andi twierdzi, iż bardzo ją
kocha i jest z nią szczęśliwy. Oprócz rozmowy o Kofim, wspomniał również o
dzisiejszym poranku. Mówił, że tylko przez chwile napotkał wzrokiem moje
szklące się od łez oczy, lecz po kilku sekundach stracił przytomność. Na koniec
dodał jeszcze, że dla niego najważniejsze jest dobro jego przyjaciela, który
potrafi odróżnić prawdziwe uczucia od chwilowego zafascynowania. Nie brzmiało
to jednak patetycznie, lecz bardzo przyjaźnie. Czułam się zdezorientowana.
„Dlaczego On w
ogóle się o mnie troszczy? Przecież nawet mnie nie zna. Poza tym, z jego
przyjacielem nic mnie nie łączy! Dopiero co się poznaliśmy, a Thomas od razu
chce mnie uświadamiać o jego prywatnym życiu. Dlaczego? Czemu powiedział mi o
Kirjam? O co tu właściwie chodzi?!”- myślałam, stukając paznokciami o parapet.
-Tadaaam!!!- usłyszałam głos Julii, wydobywający się z
łazienki. Kiedy popatrzyłam w tamtą stronę, ujrzałam śliczną, zgrabną blondynkę
w krwistoczerwonej sukience, opinającej jej kobiece kształty. Jej gładkie,
rozpuszczone włosy lśniły swym promiennym blaskiem, a cera wydawała się być
wprost nieskazitelna.
- Wyglądasz cudownie! Ksawery wprost zaniemówi z wrażenia,
zobaczysz!- przyznałam, wpatrując się w przyjaciółkę. Wyglądała naprawdę
niesamowicie.
- Dziękuję. Jesteś taka miła. Teraz oficjalnie łazienka
należy tylko do ciebie.- powiedziała, przyjaźnie się uśmiechając.
Zabrałam z szafy przygotowaną wcześniej sukienkę i wszystkie
potrzebne mi dodatki, po czym udałam się do krainy piękności (czyt. łazienka).
Postawiłam na mocniej podkreślone oczu i delikatny makijaż ust. Rozpuściłam uczesanego
rankiem kucyka. Moje ciemnobrązowe, falowane włosy opadały na wąskie ramiona. Moją
słowiańską twarz okalały teraz lśniące loki. Kilka minut później byłam już
ubrana w moją śnieżnobiałą, dziewczęcą sukienkę, do której dobrałam rajstopy w
tym samym kolorze oraz jasnobrązowe dodatki. Chciałam wyglądać naturalnie.
Lubię poprzez swój strój wyrażać własną osobowość, która bez wątpienia nie jest
wyzywająca i przerysowana.
- Jeszcze tylko kropla ulubionych perfum i powinnam być
gotowa.- powiedziałam, otwierając drzwi do pokoju, w którym nie zastałam mojej
przyjaciółki. „Pewnie jest u Ksawerego.”- pomyślałam, sprawdzając na komórce
godzinę. „Nowa wiadomość.”- przeczytałam. Był to sms od Andiego. Napisał, jest
już w klubie, ponieważ nie potrafił spokojnie czekać w domu, chociaż do
spotkania pozostała jeszcze cała godzina. Wspomniał również o miejscu, w jakim
mamy się spotkać. Będzie na tarasie, znajdującym się na ostatnim piętrze klubu,
które nie jest jeszcze oddane do użytku gości. Coraz bardziej się denerwowałam.
Nie wiedziałam, czy powinnam porozmawiać z nim o jego związku, o tym wszystkim
co powiedział mi Thomas. Ostatecznie zdecydowałam jednak nie poruszać tego
tematu. To nie jest odpowiedni czas na tego typu rozmowy. Być może On po prostu
chce się zaprzyjaźnić, a Morgi to wszystko nieco wyolbrzymił? Czas pokaże..
Zabrałam mój brązowy płaszcz, szalik oraz rękawiczki i zamknęłam drzwi do
pokoju, udając się do mieszkania Ksawerego.
Autokarowe drzwi
powoli się otworzyły, a moim oczom ukazał się pięknie oświetlony klub.
Popatrzyłam w górę, lecz najwidoczniej wspomniany przez Koflera taras nie
znajdował się w tej części budynku, po stronie której teraz stałam. Weszłam do
środka z przyjaciółmi, lecz po kilkunastu minutach musiałam ich opuścić i udać
się w poszukiwania Andiego (oczywiście nie mówiąc im, gdzie się wybieram).
Zauważyłam schody, prowadzące na górę, lecz nie były one oświetlone. Musiałam
poruszać się bardzo powoli, niemal po omacku wyczuwając kolejne stopnie. Nagle
usłyszałam męski głos:
- Lena, czy to ty?
- Tak. To ja.
- Podaj mi swoją dłoń.
- Nie mogę.
- Dlaczego nie możesz?
- Hmmmm. Może dlatego, że cię nie widzę?- odpowiedziałam, po
czym cały czar prysnął i oboje zaczęliśmy chichotać. Jednak pomimo tego cały czas
miałam to dziwne uczucie, które nie pozwalało mi wyrównać niespokojnego
oddechu. Tak bardzo uwielbiam jego twardy lecz spokojny głos..
Pokonywałam kolejne schody, chwytając poręczy, dzięki której
mogłam stopniowo zbliżać się w stronę Kofiego. W pewnym momencie poczułam
czyjeś ciepło. Andreas dotknął mojej dłoni, delikatnie przesuwając swoje ciepłe
ręce po moich lodowatych palcach. Nadal dookoła nas panowała kompletna
ciemność. Słyszałam jego oddech, wyczuwałam jego zapach..
- Chodź. Chciałbym ci coś pokazać.- szepnął, prowadząc mnie
wzdłuż mrocznego korytarza.
- A teraz zamknij oczy.
- Zamknęłam.- odpowiedziałam, trzymając jego dłoń.
Przeszliśmy tak kilka kroków, po czym poczułam zimowy chłód,
który niewątpliwie wydobywał się z zewnątrz. „Szkoda, że zostawiłam na dole
swój płaszcz.”- pomyślałam, lecz nie to było teraz najważniejsze. Andi pozwolił
mi otworzyć oczy.
- Spójrz.- powiedział, opierając moje dłonie o drewnianą
balustradę. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki mogłam sobie
kiedykolwiek wyobrazić. Przede mną rozpościerał się oświetlony niezliczoną
ilością latarni Innsbruck, otulony ośnieżonymi Alpami. Zapomniałam o panującej
na dworze temperaturze. Chciałam zapamiętać każdy szczegół, każde uczucie,
każdy widok..
- Tutaj jest po prostu.. Po prostu magicznie.- wydobyłam z
siebie głos zachwytu, odwracając się w stronę stojącego za mną Andreasa.
Patrzył wprost w moje brązowe oczy. Znajdował się coraz bliżej mojego ciała,
które bezwładnie opierało się o tarasową balustradę. Odgarnął pasmo włosów okalających
moją twarz, po czym otworzył usta, aby wydobyć z nich kojący głos.
- Jesteś wyjątkowa.- szepnął.
* * *
Bez skoków nie jest łatwo.. Kiedy podczas sezonu coś w moim życiu się nie układało, nie wychodziło- miałam skoki, które były najcudowniejszym rozweselaczem. Cieszyłam się nawet widząc Rafała Kota w studiu TVP! Teraz, kiedy jest ciężej niż zwykle skoków nie ma. Ahhhh czekam na lipcowy weekend w Wiśle. Jak się podoba rozdział? Ja sama nie wiem, co o nim myśleć.. Piszcie. Miłego tygodnia.