niedziela, 6 maja 2012

What should I think about it?


Hear this voice from deep inside
It's the call of your heart
Close your eyes and you will find
The way out of the dark”

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=1UUYjd2rjsE


   Julka „pochłonęła” obiad w ekspresowym tempie. Była niezwykle przejęta zbliżającą się imprezą. Nie dość, że ze szczegółami zaplanowała własny strój na tą okazję, to określiła jeszcze swoje wymagania względem Ksawerego, który ze spokojem wysłuchał jej długiego monologu na temat kolorów pasujących do jego karnacji. W niektórych momentach trudno było powstrzymać się od śmiechu, widząc przestraszone, błękitne oczy chłopaka. Najwidoczniej lawendowa koszula nie była w jego typie.. Julka jednak nie miała zamiaru się poddawać. W końcu zawarli kompromis- Ksawery zgodził się na ciemne dżinsy i koszulę w niebieską kratkę.
   Nie trudno było się domyślić, że Julka jako pierwsza zarezerwuje łazienkę na kolejne kilkadziesiąt minut (nie określiła dokładnie, ile czasu zajmie jej „robienie się na bóstwo”). Ja tymczasem postanowiłam trochę poleniuchować, kładąc się na mięciutkim łóżku. Pod ręką miałam akurat „Mansfield Park”, więc pomyślałam, że to dobry czas na przeczytanie kolejnego rozdziału. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. „Zapomniałam wczoraj zadzwonić do rodziców! Pewnie to mama wysłała mi karcącego sms’a.”- pomyślałam, wyciągając telefon z kieszeni. Jednak nie była to wiadomość od rodziców, lecz od pewnego miłego skoczka, którym (o dziwo) nie był Andi.
Hej. Tu Thomas. Chciałbym z Tobą porozmawiać. Dzisiaj. Zadzwoń, kiedy będziesz miała chwilkę. Dziękuję za pozdrowienia. Do usłyszenia wkrótce.”- szczerze mówiąc, trochę zdziwiła mnie treść tego sms’a. Postanowiłam jak najszybciej do niego zadzwonić i dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi. Rozmawialiśmy ponad 20 minut. Nie była to łatwa konwersacja. Odkładając słuchawkę miałam w głowie kompletny mętlik. Do końca nie wiedziałam, co On właściwie chciał mi powiedzieć. Próbował w delikatny sposób dać mi do zrozumienia, że Kofi ma dziewczynę i powinnam traktować naszą rozpoczynającą się znajomość zupełnie niezobowiązująco. Z drugiej strony mówił o tym, jak wspaniałym człowiekiem jest Andreas i jak wiele potrafi zrobić dla osób, na których mu zależy. Powiedział również, że nie chce się do niczego wtrącać, ani dawać mi żadnych rad, a jedynie poinformować mnie o tym, jak wygląda sytuacja pomiędzy nim a Kirjam, ponieważ według niego zasługuję na szczerość. Kilka razy powtarzał, że Andi twierdzi, iż bardzo ją kocha i jest z nią szczęśliwy. Oprócz rozmowy o Kofim, wspomniał również o dzisiejszym poranku. Mówił, że tylko przez chwile napotkał wzrokiem moje szklące się od łez oczy, lecz po kilku sekundach stracił przytomność. Na koniec dodał jeszcze, że dla niego najważniejsze jest dobro jego przyjaciela, który potrafi odróżnić prawdziwe uczucia od chwilowego zafascynowania. Nie brzmiało to jednak patetycznie, lecz bardzo przyjaźnie. Czułam się zdezorientowana.
   „Dlaczego On w ogóle się o mnie troszczy? Przecież nawet mnie nie zna. Poza tym, z jego przyjacielem nic mnie nie łączy! Dopiero co się poznaliśmy, a Thomas od razu chce mnie uświadamiać o jego prywatnym życiu. Dlaczego? Czemu powiedział mi o Kirjam? O co tu właściwie chodzi?!”- myślałam, stukając paznokciami o parapet.
-Tadaaam!!!- usłyszałam głos Julii, wydobywający się z łazienki. Kiedy popatrzyłam w tamtą stronę, ujrzałam śliczną, zgrabną blondynkę w krwistoczerwonej sukience, opinającej jej kobiece kształty. Jej gładkie, rozpuszczone włosy lśniły swym promiennym blaskiem, a cera wydawała się być wprost nieskazitelna.
- Wyglądasz cudownie! Ksawery wprost zaniemówi z wrażenia, zobaczysz!- przyznałam, wpatrując się w przyjaciółkę. Wyglądała naprawdę niesamowicie.
- Dziękuję. Jesteś taka miła. Teraz oficjalnie łazienka należy tylko do ciebie.- powiedziała, przyjaźnie się uśmiechając.
Zabrałam z szafy przygotowaną wcześniej sukienkę i wszystkie potrzebne mi dodatki, po czym udałam się do krainy piękności (czyt. łazienka). Postawiłam na mocniej podkreślone oczu i delikatny makijaż ust. Rozpuściłam uczesanego rankiem kucyka. Moje ciemnobrązowe, falowane włosy opadały na wąskie ramiona. Moją słowiańską twarz okalały teraz lśniące loki. Kilka minut później byłam już ubrana w moją śnieżnobiałą, dziewczęcą sukienkę, do której dobrałam rajstopy w tym samym kolorze oraz jasnobrązowe dodatki. Chciałam wyglądać naturalnie. Lubię poprzez swój strój wyrażać własną osobowość, która bez wątpienia nie jest wyzywająca i przerysowana.
- Jeszcze tylko kropla ulubionych perfum i powinnam być gotowa.- powiedziałam, otwierając drzwi do pokoju, w którym nie zastałam mojej przyjaciółki. „Pewnie jest u Ksawerego.”- pomyślałam, sprawdzając na komórce godzinę. „Nowa wiadomość.”- przeczytałam. Był to sms od Andiego. Napisał, jest już w klubie, ponieważ nie potrafił spokojnie czekać w domu, chociaż do spotkania pozostała jeszcze cała godzina. Wspomniał również o miejscu, w jakim mamy się spotkać. Będzie na tarasie, znajdującym się na ostatnim piętrze klubu, które nie jest jeszcze oddane do użytku gości. Coraz bardziej się denerwowałam. Nie wiedziałam, czy powinnam porozmawiać z nim o jego związku, o tym wszystkim co powiedział mi Thomas. Ostatecznie zdecydowałam jednak nie poruszać tego tematu. To nie jest odpowiedni czas na tego typu rozmowy. Być może On po prostu chce się zaprzyjaźnić, a Morgi to wszystko nieco wyolbrzymił? Czas pokaże.. Zabrałam mój brązowy płaszcz, szalik oraz rękawiczki i zamknęłam drzwi do pokoju, udając się do mieszkania Ksawerego.
   Autokarowe drzwi powoli się otworzyły, a moim oczom ukazał się pięknie oświetlony klub. Popatrzyłam w górę, lecz najwidoczniej wspomniany przez Koflera taras nie znajdował się w tej części budynku, po stronie której teraz stałam. Weszłam do środka z przyjaciółmi, lecz po kilkunastu minutach musiałam ich opuścić i udać się w poszukiwania Andiego (oczywiście nie mówiąc im, gdzie się wybieram). Zauważyłam schody, prowadzące na górę, lecz nie były one oświetlone. Musiałam poruszać się bardzo powoli, niemal po omacku wyczuwając kolejne stopnie. Nagle usłyszałam męski głos:
- Lena, czy to ty?
- Tak. To ja.
- Podaj mi swoją dłoń.
- Nie mogę.
- Dlaczego nie możesz?
- Hmmmm. Może dlatego, że cię nie widzę?- odpowiedziałam, po czym cały czar prysnął i oboje zaczęliśmy chichotać. Jednak pomimo tego cały czas miałam to dziwne uczucie, które nie pozwalało mi wyrównać niespokojnego oddechu. Tak bardzo uwielbiam jego twardy lecz spokojny głos..
Pokonywałam kolejne schody, chwytając poręczy, dzięki której mogłam stopniowo zbliżać się w stronę Kofiego. W pewnym momencie poczułam czyjeś ciepło. Andreas dotknął mojej dłoni, delikatnie przesuwając swoje ciepłe ręce po moich lodowatych palcach. Nadal dookoła nas panowała kompletna ciemność. Słyszałam jego oddech, wyczuwałam jego zapach..
- Chodź. Chciałbym ci coś pokazać.- szepnął, prowadząc mnie wzdłuż mrocznego korytarza.
- A teraz zamknij oczy.
- Zamknęłam.- odpowiedziałam, trzymając jego dłoń.
Przeszliśmy tak kilka kroków, po czym poczułam zimowy chłód, który niewątpliwie wydobywał się z zewnątrz. „Szkoda, że zostawiłam na dole swój płaszcz.”- pomyślałam, lecz nie to było teraz najważniejsze. Andi pozwolił mi otworzyć oczy.
- Spójrz.- powiedział, opierając moje dłonie o drewnianą balustradę. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki mogłam sobie kiedykolwiek wyobrazić. Przede mną rozpościerał się oświetlony niezliczoną ilością latarni Innsbruck, otulony ośnieżonymi Alpami. Zapomniałam o panującej na dworze temperaturze. Chciałam zapamiętać każdy szczegół, każde uczucie, każdy widok..
- Tutaj jest po prostu.. Po prostu magicznie.- wydobyłam z siebie głos zachwytu, odwracając się w stronę stojącego za mną Andreasa. Patrzył wprost w moje brązowe oczy. Znajdował się coraz bliżej mojego ciała, które bezwładnie opierało się o tarasową balustradę. Odgarnął pasmo włosów okalających moją twarz, po czym otworzył usta, aby wydobyć z nich kojący głos.
- Jesteś wyjątkowa.- szepnął. 

 *        *        *
Bez skoków nie jest łatwo.. Kiedy podczas sezonu coś w moim życiu się nie układało, nie wychodziło- miałam skoki, które były najcudowniejszym rozweselaczem. Cieszyłam się nawet widząc Rafała Kota w studiu TVP! Teraz, kiedy jest ciężej niż zwykle skoków nie ma. Ahhhh czekam na lipcowy weekend w Wiśle. Jak się podoba rozdział? Ja sama nie wiem, co o nim myśleć.. Piszcie. Miłego tygodnia.