czwartek, 9 lutego 2012

All about my feelings

"Just a memory
Every dream is of you and me
If I wish upon a star
Well I hope that's where you are
When Heavens turn
You know you'll shine you're in my heart for all time
When Heaven turns you know you'll shine in worlds apart."




Ten cudowny moment przerwał nam Thomas, który z zawsze obecnym uśmiechem na twarzy podszedł do Andreasa i poklepał go po ramieniu, okazując tym swój podziw dla przyjaciela. Kiedy tylko Kofler odwrócił wzrok w jego stronę, pociągnęłam Julkę za rękaw i przedostałam się na zewnątrz tłumu fanów austriackich skoczków. Tak po prostu odeszłam. Nie wiem nawet, czy ponownie szukał mojego wzroku. Może starał się mnie odnaleźć? A może tylko ja źle odebrałam tę sytuację? Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej głowie. Szłam do hotelu, ciągle wpadając na mijających mnie przechodniów. Tak naprawdę ciągle jeszcze byłam pod skocznią, patrząc w jego cudowne, zielone oczy. „Mogłam tam zostać! Mogłam z Nim porozmawiać, choć przez chwilę. Być może do końca życia będę żałowała tej decyzji.”- myślałam, czując coraz większy ból.
-Lena, czy ty w ogóle mnie słuchasz?- zapytała z irytacją Julka. Właśnie wtedy musiałam zejść na ziemię i odpowiedzieć coś w taki sposób, aby nie zauważyła, że z czymś się gryzę. Nie chciałam jej o tym wszystkim mówić, a przynajmniej nie teraz. Pomyślałaby, że jestem jakąś zdesperowaną wariatką, bo podoba się facet, którego prawdopodobnie już nigdy w życiu nie spotkam. Kofler jest znanym austriackim sportowcem i ma dziewczynę- cóż za świetlana przyszłość!
-Oczywiście, że cię słucham.- odpowiedziałam przyjaciółce i nawet całkiem nieźle mi wyszło to kłamstwo.
-Tutaj jest tak pięknie! Atmosfera Innsbruck’a na prawdę mnie zachwyca.- powiedziałam rozmarzonym głosem, zmieniając przy tym temat rozmowy, a właściwie temat kilkuminutowego monologu Julki.
-Zgadzam się. Czuję, że będziemy tu często wracać.- podchwyciła temat. Przez resztę drogi do hotelu rozmawiałyśmy o jej związku z Ksawerym. Wiem, że oboje są w sobie zakochani, ale czasami tak bardzo chcą dobra drugiego z nich, że jest to powodem bezsensownych sprzeczek. Chciałam pomóc Julce w jej sercowych rozterkach, ale nie potrafiłam nic wymyślić. . Nie umiałam skupić się na konwersacji z przyjaciółką. Sama byłam zdziwiona
tym, jak bardzo to przeżywam. „Przecież to tylko głupie spojrzenie?! Ogarnij się Lena! Jesteś na obozie snowboardowym i masz się świetnie bawić, a nie zawracać sobie głowę kolejnym facetem!”- myślałam, krytykując moje podejście do tej sytuacji.
Po powrocie, Julka poszła odwiedzić Ksawerego, natomiast ja zostałam w hotelowym pokoju zupełnie sama. Próbowałam przeczytać kolejny tom „Pamiętników Wampirów”, ale nie potrafiłam się skupić, wodząc oczami po jednej linijce przez kilkanaście minut. W głowie pozostał mi tylko jeden obraz- obraz Andreasa patrzącego prosto w moje oczy- to jego cudowne, głębokie spojrzenie..
-Jak nie książka, to może jakiś dobry film?- zapytałam, zapominając o tym, że w pokoju nie ma Julki.
-Dzisiejszy dzień chyba nie zbyt dobrze na mnie zadziałał.- westchnęłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
W telewizji puszczali akurat same romanse, albo seriale detektywistyczne. Nie miałam ochoty tego oglądać. I tak nie miałoby to żadnego sensu, bo niemiecki rozumiem tak, jak moja 70-letnia babcia, angielski. Położyłam się na łóżku i zaczęłam słuchać nowej płyty „Coldplay” . Niestety to również nie pomogło mi zapomnieć. . Postanowiłam wybrać się na spacer. Założyłam ciepłą, niebieską kurtkę- tę samą, w której byłam pod skocznią i wyszłam na zewnątrz budynku. Nie miałam konkretnego planu wędrówki. Chciałam po prostu iść przed siebie, i tak też zrobiłam. Mijałam ośnieżone alejki i drzewa pokryte warstwą lekkiego puchu. Przede mną rozpościerał się cudowny widok Alp, który zimą zapiera dech w piersiach. Postanowiłam usiąść na chwilę i rozkoszować się tym pięknym krajobrazem. Nieopodal mnie znajdowała się drewniana ławeczka- idealne miejsce na zimowe kontemplacje. Widok tych zjawiskowych gór jeszcze bardziej pobudził mnie do wspomnień i rozmyśleń. Jednak w tym miejscu wszystko wydawało się być prostsze. Problemy przestały aż tak bardzo mnie przerażać. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że powinnam zaufać przeznaczeniu. Moja przyszłość leży w rękach Boga, który na pewno wie, co robi. Poczułam ulgę. Pewnie siedziałabym tam jeszcze przez kolejne 20 minut, gdyby pewien miły człowiek mi nie przerwał.
-Dzień dobry. Czy mogę się dosiąść?- zapytał.
-Jasne.- odpowiedziałam, nie wierząc w to, z kim właśnie rozmawiam.
-Mam na imię Thomas.- poinformował mnie z serdecznym uśmiechem.
-Tak, wiem. Uwielbiam oglądać zawody skoków narciarskich i muszę przyznać, że bardzo cię podziwiam. Jestem Lena.- powiedziałam, odwzajemniając szczery uśmiech.
-Bardzo mi miło. Widziałem cię dzisiaj pod skocznią. I nie tylko ja..- oznajmił tajemniczym głosem.
-Mój kolega opowiadał o tobie cały dzisiejszy wieczór. Mówił, że nie zdążył nawet zapytać o twoje imię, bo tak szybko zniknęłaś. Ahh ten Andi. .- opowiadał życzliwie Morgi.
-Poczekaj tu minutkę! Proszę! Błagam! Zaraz wrócę, dobrze?- kontynuował niezwykle podekscytowany skoczek.
-Dobrze.- tylko tyle zdołałam odpowiedzieć. Byłam zupełnie zszokowana tą sytuacją. Zastanawiałam się nawet, czy przypadkiem to nie był jedynie wymysł mojej wyobraźni, jednak to, co stało się kilka minut później, definitywnie obaliło tę tezę. .

 *   *   *

Obiecuję, że w trzecim rozdziale będzie duuużo więcej Koflera :) Innych skoczków też nie zabraknie. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Piszcie, co myślicie. Wpisy będą pojawiać się co 3-7 dni. Enjoy!

7 komentarzy:

  1. Dziewczyno! Czy ty sobie zdajesz sprawę ze swojego talentu?! Jesteś moim mentorem!
    Twoje opowiadanie jest pasjonujące i nieziemskie. I want more!Twoje opowiadanie wzbudziło we mnie dużo pozytywnych emocji. Nie mogę się doczekać na dalszą część.

    Pozdrawiam,

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  2. JA CHCĘ NEXT PART ! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry! Coś mi się wydaje, że powinnam tu być pierwsza z komentarzem! :D Więc... Kofi, Kofi, Kofi... Takie to słońce roztargnione jakieś! Ale, przecież zawsze można liczyć na Thomas'a! Przyprowadzi go do Leny, prawda? ;> Wiem, że tak! Tak, tak, tak! I spojrzą sobie w oczy... Będą na siebie PACZEC <3 Podoba mi się, wiesz? Naprawdę :D Jedna tylko maleńka, maluteńka prośba.. Nie jedź mi tu za bardzo po Gregor'ku, dobrze? :D
    Czekam na następny! You know that :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Weeeeee, wyjdź za mnie jeślim Kofler! :D :D
    oby Lena ( what a fuckin' great name!) PACZYŁA się na niego cały czaaaaas, a on na nią <3
    Dobra, bo się rozczulę, a nie mam chusteczek ...;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja dziewczynka cudownie się spisała! ;* Poprawiłaś mi humor! <3 Tak bardzo się cieszę, ze mamy wspólne zainteresowanie! Nurtuje mnie jedno pytanie: Jak to jest się nazywać Kofler? ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. "Moja przyszłość leży w rękach Boga, który na pewno wie, co robi." - podoba mi się ten tekst. Dobrze, że główna bohaterka jest wierząca. Nie zniósłbym kolejnej opowieści o emo-anarchistce czy innym dziwadle. Wystarcza mi to co muszę oglądać w telewizji komercyjnej...

    OdpowiedzUsuń